Superiore Wine Bar – dobre tapasy i wino na Pięknej

Doszły mnie słuchy, że na Pięknej jest pięknie. 150 butelek wina sprzedawanych na kieliszki z obsługą sommelierską, a do nich międzynarodowe tapasy, w tym inspirowane polską kuchnią. Idę sprawdzić, z czym to się je (i pije).

Superiore nie jest wcale nowym lokalem, zdążyło już zmienić nawet właściciela i przejść metamorfozę. Dziś dzień to wine bar, aż chce się powiedzieć tapas bar, bo tych w karcie jest aż 16 rodzajów. Często wymienianych, bo opartych na sezonowych składnikach. Kuchnię prowadzi Tomasz Kapturkiewicz.

Po skręceniu z placu Konstytucji w Piękną za kioskiem schowana jest dość niepozorna knajpa. Po przekroczeniu progów wiadomo, że jesteśmy na miejscu. Lokal naładowany jest butelkami wina, które piętrzą się praktycznie na każdej ścianie.

smażone kwiaty cukinii w cieście z ostrym majonezem sriracha; parfait z kaczych wątróbek z duszonym rabarbarem i kruszonką z orzechów; ślimaki w czerwonym winie i natce pietruszki

Szybko przechodząc do meritum zamawiamy 5 tapasów, które są w cenie 48 zł (pojedynczo każde kosztuje 11 zł). Na start włoski klasyk: smażone kwiaty cukinii w cieście podane z ostrym majonezem sriracha; potem ultrakremowe parfait z kaczych wątróbek z kwaśnym duszonym rabarbarem i kruszonką z orzechów; idąc dalej ślimaki w czerwonym winie i natce pietruszki, które mogą przywoływać na myśl Francję, ale mało kto wie, że naród żabojadów importuje ślimaczki winniczki właśnie z Polski.

Gdzie tapasy, tam i wino. Zaczynamy od bardzo lekkiego Rieslinga Immich-Batterieberg o nutach mirabelkowo-morelowych, który idealnie pasuje do jaja kaczego podanego z sosem holenderskim i szparagami zielonymi oraz białymi. Trochę zawodzi jedynie sardynka z pieczoną papryką. Rybka jest całkiem spora z całkiem sporym szkieletem i całkiem dużym problemem z jej jedzeniem. Małe sardynki wysmażone na złoto byłyby tutaj idealne.

jajo kacze podane z sosem holenderskim i szparagami zielonymi oraz białymi

Przy tapasach można by siedzieć długo. Więc szkoda nie domówić jeszcze. Tym razem próbujemy zestaw trzech pizzette (19,80 zł): klasycznej Margherity, Puttanesci i Zielonej z Jajem. Superiore chwali się na papierowych obrusach, że ich ciasto wyrabiane jest na mące z neapolitańskiego młyna Caputo. Cóż, dobrze mu to robi: jest sprężyste, cienkie, lekko chrupiące i dobrze trzyma składniki. Sos robiony jest na najlepszych słodkich pomidorach San Marzano – kto próbował ten wie, że na pizzy nie powinny się znaleźć żadne inne. Oprócz klasyki, która się broni, pizzetta z jajem pozostawia dobre wrażenie. Szpinak jest lekko ostry, a żółtko tworzy mu dodatkowy sos.

Zestaw pizzette: Margherity, Puttanesci i Zielonej z Jajem

Po tych kilku przystawkach prawdziwe pasibrzuchy mają ochotę na dania główne. I wcale się tego nie wstydzę, bo dzięki temu próbuję freguli sardy (37 zł), czyli makaronu w kształcie drobnych kuleczek, podanego z białymi i zielonymi szparagami, sosem na bazie masła i parmezanu oraz mocno odświeżającej kolendry. Chętnie zjadłbym drugi talerz, zostawiam serce namalowane na resztkach maślanego sosu.

Fregula sarda z zielonymi i białymi szparagami

Superiore chwali się swoją kaczką Mulardą, hodowaną tylko na Węgrzech, i to na foie gras! Magret (pierś) podane jest z pyzami ziemniaczanymi, duszonym rabarbarem i szparagami (58 zł). Dobieram do niej fantastyczne wino czerwone z Chateau Cambon La Pelouse 2012, które pachnie słodko, bardzo porzeczkowo, a po spróbowaniu pozostawia długi aromat pieprzu i wanilii. Przy takim winie kaczka wypada szczególnie słabo, pierś jest przeciągnięta, wręcz już gumiasta i odbiera mi jakąkolwiek przyjemność z jedzenia. Odsyłam do kuchni. Chef Tomasz Kapturkiewicz proponuje, że zrobi ją jeszcze raz – tłumacząc, że kaczkę na różowo klienci odsyłają, a tej tak się nie da zrobić. Ja jednak mam już ochotę na deser.

wino czerwone Chateau Cambon La Pelouse 2012

Magret z kaczki z pyzami ziemniaczanymi, duszonym rabarbarem i szparagami

Mało rzeczy wydziela tak dużo endorfin jako wino, ale do takich na pewno należy czekolada. A tej jest sporo w Nemesis (24 zł). Sporo to złe stwierdzenie, bo to bloczek z czekolady i śmietanki. Prawie dietetyczny, bo bezglutenowy. Podany jest z bitą śmietaną pod sosem truskawkowym, a sam bardzo dobrze ukrywa się pod irracjonalną ilością kakao. Zakrztusić się czekoladą, tego jeszcze nie przeżyłem. Totalny czekoladowy zawrót głowy.

Warszawa jest duża, gastronomia ma dużo do zaoferowania, ale jednak wciąż brakuje miejsc, gdzie w bezpretensjonalnej atmosferze można by napić się (dobrego) wina na kieliszki z przyjaciółmi, a przy tym zamówić tapasy czy jak byśmy nie nazwali jedzenia oferowanego na talerzyki, które można smakować, dzieląc się nim. Na to będę wracać (i boską fregule sarde).

Byłeś? Daj znać, co myślisz! Udostępnij i oznacz osoby, z którymi byś tam poszedł, a może Cię zabiorą!

PS Mają chyba najtańszy Aperol Sprirz w stolicy, 10 zł. Dobrej zabawy!

Wasz,
Rozkoszny